wtorek, 24 lipca 2012

pierwsze koty za płoty-szycie

Jakiś czas temu kupiłam razem z moją buduarową panienką inną staruszkę. Była ona w równie opłakanym stanie. Głowę miała dosztukowaną, za dużą w stosunku do korpusu ze skórki, całkiem roztrzaskaną i celuloidową. Ubranko prawdopodobnie też późniejsze dopasowane do głowy.


Tak to mniej więcej wyglądało, niesyty przy rozbieraniu głowa całkiem się rozpadła gdyż wypełniona była pakułami a oczy zrobione były z papieru.Ciekawostką jest, że znalazłam w zwitkach papierów stare niemieckie przekazy bankowe z 1936 roku. Zostawiłam je sobie na pamiątkę.

Są strasznie pogniecione ale to ciekawe znalezisko bo wiem do jakiej rodziny kiedyś należała lalka.

Pod ubrankiem czekała na mnie kolejna niespodzianka :-)


Lalka posiadała całkiem ładny i wydaje się swój oryginalny komplecik bielizny.

Peruka na szczęście też nie była jakoś strasznie zniszczona.

Na początku miałam pomysł z robieniem popiersia do główki porcelanowej, którą posiadałam. W końcu jednak, parę dni temu,  kupiłam odpowiednią nową głowę do ciałka ze skórki. Teraz czekam z niecierpliwością, modląc się żeby pasowało i ładnie przylegało.

Czasem lubię zaczynać pracę twórczą nad jakimś przedmiotem trochę od końca. Mam wtedy możliwość żeby dana rzecz mnie natchnęła bo wówczas wiem co chcę z nią zrobić. Często zmieniam też coś w trakcie pracy. Nigdy nie zajmowałam się szyciem, ale ten korpus tak mi się spodobał, że chciałam jak najszybciej dać mu nową kreację inspirowaną wiekowymi sukienkami. Kupiłam prawdziwy 100% dość sztywny lekko pistacjowo-szary jedwab oraz perełki, wstążki i nici. Z moich ostatnich polowań na Kole i Olimpii zgromadziłam całkiem sporo prawdziwych starych koronek i ciekawych ozdób ze zdekompletowanej biżuterii. 

Na pierwszy rzut wybrałam szycie mini bucików. Od dziecka lubię dłubanie w małych przedmiotach wiec poszło dość sprawnie:-)  A oto efekty mojej pracy.







Nie było łatwe zrobienie ich dla tak małych stópek.

Ale dla mnie dopiero szycie sukienki było nie lada wyzwaniem. Kilka razy próbowałam wykonać wykroje z kartki i przykładałam je do korpusu. Pierwsze rękawki uszyłam za ścisłe i musiałam niestety zaczynać od nowa. Na szczęście dało mi to nauczkę, że należy zostawić dużo większy zapas na szwy.
Szyłam przez dwa dni, a ostatniego siedziałam do pierwszej w nocy.
Z efektu nie jestem w stu procentach zadowolona bo wiem, że mogło być lepiej. 
Biorąc jednak pod uwagę, że to moja pierwsza w życiu próba szycia i na dodatek szyłam wszytko ręcznie, to myślę że nie powinnam być taka surowa ;-)

Na razie bez zamocowanej głowy, na którą czekam.

Stara broszka przypięta w pasie, koronki i złota taśma również  oryginalne.

Peruka już gotowa uczesana z wpiętą starą ozdobą z perełek.
Jeszcze skarpetki muszę pofarbować herbatą bo za jasne są w stosunku do sukienki.






niedziela, 22 lipca 2012

ręcznie robiony sholder plate dla lalki


POPIERSIE

Jeśli chodzi o prace nad zamocowanie głowy do skórzanego korpusu zaczęłam robić sholder plate. Niestety o biskwitowym nie było mowy bo nie mam materiału ani pieca do wypalania.



Przykłady popiersi z internetu

Pierwszy prototyp powstał  więc na bazie pozostałej po papierze toaletowym tekturowej rurki.
Rurkę rozcięłam, przyłożyłam do korpusu, odrysowałam kształt i wycięłam. Później okleiłam rurkę białą glinką ceramiczną. Niestety musiałam sporo glinki nałożyć żeby utwardzić papier i nadać odpowiedni kształt.
Nie byłam zadowolona z efektu pracy :-( głowa się mieściła ale scholder plete był za gruby i mocno odstawał od ciałka.

to pierwsza próba

główka na popiersiu

Kolejną próbę podjęłam również z wykorzystaniem tektury po papierze toaletowym. Na początku zrobiłam tak samo jak poprzednio. Papier postanowiłam utwardzić żywicą epoksydową taką do naprawy samochodów (do kupienia w Leroy Merlin razem z utwardzaczem i włóknem szklanym). Korpus i głowę zabezpieczyłam folią żeby się nie zabrudził. Następnie umieściłam popiersie na korpusie i wycięłam otwór na główkę. Pędzelkiem nałożyłam jedną warstwę żywicy na wierzch a po wyschnięciu od spodu. Uwaga żywica epoksydowa schnie bardzo szybko, więc radzę używać rękawiczek i robić to w wentylowanym pomieszczeniu lub na dworze bo bardzo śmierdzi. Trzeba też liczyć się z tym, że pędzelek i kubeczek niestety trzeba będzie wyrzucić. Kolejną warstwę nakładałam razem z kawałeczkami przyciętego włókna szklanego. Włókno szklane to takie tworzywo z którego np. robi się łodzie kajaki. Następnie włókno kilkakrotnie przesmarowałam żywica i zostawiłam do wyschnięcia.

Na drugi dzień po wyschnięciu przetarłam popiersie papierem ściernym i okleiłam już cieniutką warstewką glinki ceramicznej. Mimo iż glinka wysychając, troszeczkę popękała i musiałam dopracować pęknięcia, byłam zadowolona z efektu. Przydał się wreszcie mój Dremel, który dostałam od męża bo mogłam w popiersiu wydrążyć piękne 4 otwory.
Taka wersja będzie wyglądała już znacznie bliżej ideału. Jeszcze tylko szlifowanie papierem ściernym malowanie i lakierowanie w macie.

 Kolejna próba wersja znacznie cieńsza

Czeka mnie jeszcze wygładzanie i poprawienie otworków zalepionych glinka

Z lewej pierwsza wersja z prawej już cieńsza :-) 

Tu widać dobrze różnicę a najbardziej było ja widać jak przyłożyło się do korpusu.



Główka Theodore Recknagel niestety na razie oczy akrylowe nie szklane, jest mocno podniszczona farba zeszła miejscami z biskwitu.
Główka Recknagela chyba będzie musiała poczekać na inny korpus bo dwa dni temu kupiłam z Niemiec



Zdjęcia z aukcji niestety w słabej jakości : -(

Główka ma mały ubytek biskwitu przy oczku ale mi nie przeszkadza, myślę że da się łatwo naprawić. Sygnowana jest takim znaczkiem jak gwiazdka *  taka prosta z kreseczek , na razie nie znalazłam takiej sygnatury więc pomoc mile widziana :-)
A i jeszcze dziś pokaże najnowsze, cieplutkie ;-) zakupy z bazaru na Kole za 18zł. łącznie.



Szklane oczy - mam nadzieję, że uda się je dopasować do nowego nabytku 

 Peruka starej lalki trochę dziwna bo taka bardzo długa  ale coś się da z niej zrobić 

   A tu peruka pozostała po popękanej celuloidowej głowie już umyta i uczesana
Obie peruki z prawdziwych włosów widać lekką różnicę odcieni.
Jeszcze nie podjęłam decyzji, którą będzie nosiła nowa głowa lalki z popiersiem ze skórki.




wtorek, 17 lipca 2012

bardzo stare mebelki dla lalek

Dziś chciałam pokazać coś co czekało na swój coming back bardzo, bardzo długo.
Kiedyś zobaczyłam na aukcji allegro piękne ale bardzo zniszczone mebelki  i kupiłam je za 1 zł + koszty przesyłki. Sprzedawca w opisie aukcji napisał jedynie : "Zniszczony komplecik ażurowych, drewnianych mebelków dla lalek, do renowacji dla cierpliwych"Nie wiem z jakiego okresu pochodzą :-( 
Widać, że były ręcznie robione i klejone. Najpiękniejsze są jednak wycinane, roślinne ażury. Na początku nie wiedziałam zupełnie jak się zabrać do ich renowacji i czy w ogóle da się je uratować. Dlatego czekały aż w końcu zbiorę się w sobie i coś wymyślę.

Zobaczcie sami jak wyglądały na początku.



 Nadstawka niestety całkowicie połamana, bejca wyblakła, blat kredensu zalepiony klejem.



Krzesło jak widać posiada wiele ubytków, lewy podłokietnik i plecy były całkowicie zniszczone. 
Ciekawe dlaczego krzesło, chyba z tego samego kompletu, jest nieproporcjonalnie mniejsze w stosunku do dużej komody.


Mniejszy kredens jest w całkowitej rozsypce, jeszcze nie zdecydowałam jak można go odnowić i do czego wykorzystać. Wygląda trochę jak nadstawka z szufladkami na dole, ale brakuje wielu części a do dużego kredensu jako nadstawka jest za głęboki. Na razie go zostawiłam bo muszę pomyśleć.




 A to zdjęcia robione w trakcie pracy nad dużym kredensem. Musiałam drewnianą listewką uzupełnić dziurę nad drzwiczkami. Niestety wyprostować dolnych drzwiczek nie byłam w stanie i nadal są lekko wypukłe do środka. Podejrzewam, że mebelki były trzymane gdzieś w wilgotnym miejscu i dlatego drewno się powypaczało. Najpierw umyłam je pianą z mydła i szczoteczką do zębów, później wysuszyłam i przeszlifowałam odrobinę. Części jaśniejsze nie były malowane, zostawiłam je więc w takim stanie, ciemniejsze pomalowałam lakierobejcą. Nie miałam problemu z doborem odpowiedniego koloru bo na szczęście resztki farby zachowały się we wnętrzach szuflad.




 Oto końcowy efekt pracy blat komody i oparcie krzesła wyłożone zostało filcem . 
Na krześle dodatkowo dla ozdoby znalazły się haftowane  kwiatowe naprasowanki.




A tu jeszcze mebelki z pozującą przy nich lalką z poprzedniego postu.
Myślę, że są dla niej idealne :-)





Na koniec uchylając rąbka tajemnicy :-) pokażę moje krawieckie próby szycia ubranka dla kolejnej staruszki  z korpusem ze skórki i prace nad  mini "Biskwitową Calineczką" , której brakuje rączek i sukienki.